17 stycznia 2011

analogowelove

Osobiście nie mam zbytniego sentymentu do fotografii analogowej - jej czasy minęły zanim zaczęłam się 'na poważnie' interesować fotografią, a że jestem z natury leniwa, to też za bardzo mnie do niej nie ciągnie ;)
Mimo to mam niesamowitą słabość do starych aparatów, bo one są po prostu... śliczne :) (stąd też pewnie moja nieuzasadniona za bardzo słabość do Penów) Mają w sobie to coś, co mają też stare samochody...

W związku z tym z wielką radością chcę wam zaprezentować używany aparat, który na e-bayu  osiągnął zawrotną cenę 104 tys. dolarów. Aparat ten podobnoż towarzyszył Leifowi Engbergowi w Czechosłowacji, Wietnamie, Pakistanie...
Jest to Leica MP-36 oferowana w zestawie z obiektywem Summicron 2/5 cm (numer 1474879). Czyż nie jest śliczna? :)


Adres aukcji tu

15 stycznia 2011

moje maleństwo ♥

Można powiedzieć, że ten post powstaje własnie po to, by podzielić się również z wami tą radosną nowiną - pod choinką tego roku czekała na mnie alpha 500 :)
Już parę razy zdążyła mi posłużyć. Efekty prawdziwie amatorskiej sesji "studyjnej" Emilka (który szuka domku!) macie tu a inne zdjęcia, które zrobiłam są częścią czegoś, miejmy nadzieję, większego, więc jeszcze dzielić się z nimi nie będę.
By jednak post nie był pozbawiony zdjęć - obejrzyjcie sobie dzisiejsze popołudniowe zabawy z głębią ostrości i możliwościami mojego maleństwa :)



 Aaaaa!




 
 Halo? Czy pani mnie słyszy?
 sprawdzamy oddech, a potem...
usta-usta?

I na koniec - coś muzycznego. Nie miałam dotąd w zwyczaju dzielić się moją muzyką z wami i też się to raczej moim nowym zwyczajem nie stanie. Ale ta piosenka... zresztą sami obejrzyjcie :)